Rak Okopów Św. Trójcy
Lewica zżyma się na mnie, że szanuję – i tego nie ukrywam – np. Klub Jagielloński. Zawsze będę wolał konserwatystów, którzy mają do siebie dystans i potrafią być autokrytyczni, prohumanitarni i refleksyjni, od tej części mojego środowiska, która jest hejterska, tępiąca i coraz bardziej dogmatyczna.
To naprawdę niesamowite, że w XXI w. przejmujemy myślenie stadne niezależnie od poglądów: prawacy, popprawacy, lewacy czy „lewacy”, a tak naprawdę liberałowie, ciśnięci przez wewnętrzną presję środowiskową i wymuszane przez dyskutantów z drugiej strony własne Okopy Św. Trójcy, zaczynają bronić ciupasem pakietu wszystkich tez i propozycji swojego środowiska, nawet jeśli do tej pory były przez nich uznawane za przesadzone, bezsensowne czy zbyt radykalne.
Tak, na tym polega polaryzacja, ale fakt, że po 10 latach wojny kulturowej niby to świadome jednostki i media nadal pchają się w tę walkę pakietów jak ćmy lecące do lampy, jest niestety dowodem na to, że teza o wiodącej roli intelektu w działaniach ludzi, a nie zwykłych praw socjomechanicznych, jest grubo przesadzona.
Weźmy ostatnią okładkę „DoRzeczy” wrzeszczącą o „raku lewactwa”: lewica i liberałowie (słusznie) oburzają się, że po raku to już tylko chemioterapia, choć sama zapewne użyłaby takiej zbitki jak „rak nacjonalizmu”, ba, sam bym jej użył.
To jest oczywiście niewspółmierne, bo biorąc pod uwagę, że „lewactwo” we współczesnej debacie prawicowej to wszystko, co na lewo od PiS, włącznie z liberałami, którzy są prawicą gospodarczą, a nacjonalizm to jednak skrajny odłam prawicy, to przecież mnie też nie chodziłoby o to, że nacjonaliści to rak, a nie nacjonalizm. Itd.
Wiadomo, że Żalkowi czy Dudzie nie chodziło o dehumanizację gejów, tylko o wygłoszenie, idiotycznej swoją drogą, spiskowej tezy, że za mniejszościami seksualnymi stoi jakaś złowroga ideologia inna niż zwykły humanitaryzm. I przyczyniają się do wzrostu dyskryminacji, choć ze względu chyba bardziej na prostactwo formy niż intencje, bo nie chodziło o stwierdzenie, że „to nie ludzie”.
Z kolei Krasnodębski, uznawany z jakiegoś powodu na prawicy za autorytet intelektualny, we wPolityce.pl również upraszcza rzeczywistość, twierdząc, że prawica ma prawo uważać się za „lepszych Europejczyków”, bo szanuje „dorobek cywilizacji Zachodu” w przeciwieństwie rzekomo do „lewaków”, nie zauważając – a z pewnością nie przekroczyłoby to jego możliwości intelektualnych – że „lewacy” uważają się za ciągle żywą konsekwencję i kontynuację wniosków płynących z intelektualnych prądów tej kultury, a prawicowe podejście uważają za martwy skansen.
I to nie tylko polskie „lemingi” czy „skrajna lewica”, a w ogóle mainstream w świecie Zachodu. Mazurek na łamach „Rzeczpospolitej” płacze, że „elity” nadal uważają konserwatywnych wyborców PiS za „niedomytków”, podczas gdy to po stronie antypisowskiej trwa debata o dawnym bucostwie liberałów wobec tychże wyborców i zarzucanie im prymitywizmu jest tematem tabu, który powoduje właściwie natychmiastowe wyrzucenie z debaty. Nie zauważa natomiast zupełne absolutnego braku odpowiedniej debaty po drugiej, w końcu rządowej i prawdziwie elitarnej stronie.
Z kolei „lewica” nie do końca chce zrozumieć, choć pewnie też to widzi, że tak czy owak pewne sprawy dotyczące pozycji osób LGBT nawet na prawej stronie, która jeszcze niedawno gotowa była wsadzać do więzienia za orientację seksualną, uległy trwałej zmianie. Na słowa o „tych całych prawach człowieka” i „gorszości” społeczności gejowskiej zareagował nawet znany i nie tak znów intelektualnie lotny harcownik prawicowego Twittera Joachim Brudziński.
Można się oczywiście zastanawiać, czy to nie ten właśnie frontowy, zradykalizowany atak wszystkich przeciwko wszystkim wymusza pewne ustępstwa tu i tam, ale to tak jakby się zastanawiać, czy obcinanie ręki złodziejom przypadkiem nie jest skutecznym narzędziem w walce z przestępczością. I nie chodzi tu o symetryzm, bo przecież nie wszystkie poglądy trzeba szanować, a w III Rzeszy trudno szukać było konsensusu z Hitlerem – a o zwykłą intelektualną uczciwość i domniemanie dobrej woli, bo nie ma innej drogi do podjęcia na nowo zerwanego dialogu i dalszej eskalacji.
Komentarze
Tak wygląda polaryzacja poglądów w dzisiejszej Polsce, gdzie walczą dwa „plemiona”. Na śmierć i życie, niestety
„bo nie ma innej drogi do podjęcia na nowo zerwanego dialogu i dalszej eskalacji”
Logika tego zdania mnie przerasta. Pożądanym celem jest dalsza eskalacja?
„Lewica zżyma się na mnie, bo szanuję”
Umęczon pod lewicowcem xd. Jestem już w zasadzie przekonany, że Ziemek ma zakitranego własnego lewicowca, który go torturuje na różne wymyślne (i zawsze pasujące do felietonu) sposoby, podobnie jak działacze PiS-u mają każdy po osobistym homoseksualiście, nieobnoszącym LGBT.
Panie Redaktorze, wprawdzie polskie społeczenstwo nie jest zbyt lotne intelektualnie, ale nawet jego najmniej lotne egzemplarze wiedza, ze tu nie chodzi o rzetelne sformułowanie wniosków i ocen strony przeciwnej, ale o walke polityczna. Jestesmy w bardzo waznym momencie – perspektywy odbicia/obrony Belwederu, a w zwiazku z tym rozpoczecia procesu zmiany/zachowania władzy. Nie ma w tej sytuacji złych argumentów, sa tylko nieskuteczne. Argumenty sa obliczone na Ciemny Lud PiS-owski, ale tez na Ciemny Lud-bis, który uwaza sie za antyPiS-owski, a mentalnosci bynajmniej od PiS-owców sie nie odstaje.
„Polska bez LGBT jest najpiękniejsza” – Joachim Brudziński.
Ziemowit Szczerek upatruje w tym jakieś istotne i trwałe zmiany w „myśleniu” Brudzińskiego.
No, tak, tak….
„Przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego aresztowani zostali przez NKWD w Pruszkowie 27 i 28 marca 1945 r., a następnie przewiezieni do Moskwy i osadzeni w więzieniu na Łubiance. Sowieccy oficerowie, zapraszając ich wcześniej na rozmowy z przedstawicielem dowództwa 1 Frontu Białoruskiego – gen. płk. Iwanowem (ps. Iwana Sierowa, szefa kontrwywiadu wojskowego SMIERSz), gwarantowali im całkowite bezpieczeństwo.
„Jak piorun z jasnego nieba. (…) Wszyscy z napięciem i nadzieją oczekiwali na reakcję aliantów. Przyszła, ale jakżeż słaba…”
Silniejsza reakcja alianta okazała się dopiero po 75 latach , kiedy Polskę „obdarzono” słynną ustawą nr 447. Co sie odwlecze to nie uciecze. Tak wygląda polityka w wydaniu aktualnym. Tylko naiwość Polaków jest dalej niewyobrażalna. Polskie elity kompradorskie udają , że deszcz pada, kiedy im plują w twarz.
test drugi
„Z kolei Krasnodębski, uznawany z jakiegoś powodu na prawicy za autorytet intelektualny…” – to zdanie to perełka i częściowa odpowiedź na pytanie o intelektualną uczciwość jako warunek wyjścia z impasu.
Czy wśród trepowatych chamów i niedouków, którzy wypromowali medialnie swoje ryje na tandecie populistycznej propagandowej szmiry… możliwa jest jakakolwiek uczciwość, a zwłaszcza intelektualna?
Czy zaplecze partyjnych dyplomowanych świrusów, zaprzańców, którzy dla kariery i szmalu autoryzują każdy wypierd pisdnych funkcjonariuszy może być stroną jakiejkolwiek debaty?
Czy gdziekolwiek spotykamy dzisiaj – poza formami szczątkowymi i przypadkowymi – przejawy państwowotwórczej debaty?
Wynaturzone – pełne bezwzględnej brudnej walki – kampanie towarzyszące zdobywaniu i utrzymywaniu władzy to chlebek powszedni – od USA do Australii – Polska po latach względnej „kultury” zmian władzy oddała pole troglodytom, kombinatorom, oszustom, krętaczom, sutenerom, złodziejom…
To ci skromnie wyposażeni mentalnie nadają ton i sterują procesem decyzyjnym na najwyższych i niższych szczeblach władzy … aż Polska dojdzie do ściany.
Nihil novi sine communi consensu…
Dzień dobry Panie Redaktorze,
Piszę z dość spóźnioną refleksją, inspirowaną Pana artykułem o wyprawie do Berdyczowa sprzed kilku lat. Napisał Pan tam o patrzeniu Niemców na Słowian, jak na niewolników w kontekście powieści Condrada. Wiele lat temu , jako młody lekarz, byłam na stypendium w Heidelbergu w prestiżowej Klinice. zastanawiałam się co nas różni? Bo nie poziom wykształcenia, które wreszcie mogłam ocenić jako dobre. I nie dostęp do różnych metod diagnostyki i leczenia. Podstawowa różnica to szacunek do siebie, odpowiedzialność za to, co się robi, wiara w to, że jeżeli jest problem, to możemy sami to mądrze rozwiązać. Nie musi przyjść PIS i zrobić porządek i nam coś dać. To jest ta dyskretna różnica , która czyni pewne narody, społeczeństwa pewnymi siebie. Pisze to w kontekście wczorajszych wyborów. Widok zachowania ludzi zgromadzonych w sztabie prezydenta Dudy po prostu zasmuca. Chciałabym wierzyć w to, jak myślał Nietzsche o Polakach, że jesteśmy Francuzami wschodu. Strasznie trudno. Pozdrawiam.
Podobają mi się pańskie felietony i książki z podróży dziennikarskich i proszę tak trzymać. Jeśli chodzi o tego gościa z czymś tam w głowie, to daj Pan spokój, Twardochem się nie zostaje od tak.
Nie wiem skąd Pan wie co szczujnia w osobie Żelka i innego Gównina ma na myśli, gdy coś z siebie wydala głosem. To przecież jest proste, bo co rozum pomyśli to język powie (już nie wiem kto to wymyślił, ale to jest prawda). Mój siostrzeniec policjant (tu każdy jest z prawicy) oznajmił mi, że komendant na odprawie oświadczył, że qrwa, to by dopiero było, żebym JA nie mógł powiedzieć gejowi „ty pedale!”. Tak to wygląda, gdy nie to co miał na myśli Żelek zejdzie pod strzechy (o pardon do komisariatów policji. Nawet jak ktoś jest nawalony i plecie bzdury, to przecież nie wódka przemawia. Jak wytrzeźwiej, powinien przeprosić, a nie tłumaczyć się brakiem zakąski.
Strony sporu politycznego w Polsce używają epitetów w celu pomniejszenia ( pardon) poniżenia swojego przeciwnika (pardon) wroga. zeszłowieczne podziały na lewo i prawo znikają, więc używa się zniekształceń dawnych nazw. One też mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.